Sex z koleżanką z pracy

Firmowa impreza konsolidacyjna trwała w najlepsze. Wszyscy byli popici i robiło się coraz przyjemniej.

Poszedłem na nią, chociaż właściwie nie miałem ochoty. Późno wróciłem z warszawskiej centrali. Byłem zmęczony. Poszedłem, ale zamierzałem się tylko pokazać i szybko wycofać się na zajmowane wcześniej pozycję, czyli: do wyrka. I rzeczywiście zrzucając wszystko na karb zmęczenia wymawiałem się od kolejnych kolejek. Udało mi się, krakowskim targiem ustalić, że siedzę ze wszystkimi do dwudziestej drugiej, a potem się zawijam.

Stałem już przy samochodzie, gdy ktoś zawołał mnie po imieniu.

Patrycja, a właściwie: Patricia Mbwele schodziła właśnie po schodach.

- Jedziesz już do domu? - spytała

- Tak

- Podrzucisz mnie?

- Jasne, siadaj

Poczułem się wspaniale. Przez moje ciało przepłynęła fala gorąca. Biegła linią kręgosłupa w dół...

Patricia Mbwele była naszą firmową gwiazdką. Kiedy zaczęła pracę, prawie pięć miesięcy temu, stała się obiektem westchnień wszystkich bez wyjątku heteroseksualnych facetów, zarówno niewyżytych erotomanów a także tych już ustabilizowanych emocjonalnie. Marzyli o niej wszyscy. Pożądało i pragnęło, skrycie lub jawnie - wielu. Była kimś na miarę cudu nagle objawionego nam maluczkim i niegodnym tego ani trochę. Była kimś na miarę białego hipopotama, czy bardziej swojskiego: białego kruka. Była zjawiskowa. Była. Po prostu była i dzięki Ci za to Panie Boże.

Prześliczna dwudziestosiedmioletnia czekoladka pracująca w dziale zamówień. W jej żyłach płynęła połowa afrykańskiej krwi. Druga połowa była rdzennie polska. Rodzice studiowali razem medycynę.



Patricia przypinała się pasami.

- Dzięki - uśmiechnęła się do mnie szeroko - musiałabym potem kombinować z dojazdem

(Czy wspominałem już, że Patricia ma cudowny uśmiech? Jeśli nie - to wspominam o tym teraz.)

- Nie ma sprawy - uśmiechnąłem się także.

Ruszyłem powoli. Nie wiem jak to możliwe, ale nieomal czułem na plecach palące zazdrosne spojrzenia kolegów stojących przed wejściem i palących papierosy. Haremu fajka wypadła nawet z ust, bo otworzył je szeroko, jak w kreskówce. W oczach dziewczyn zazdrości może nie było, ale malowało się w nich zdziwienie, oszołomienie i może coś tam jeszcze.

- Będą mieli o czym gadać - mówiąc to spojrzała na mnie wesoło.

- Tak i to przez najbliższe dni, jeżeli nie tygodnie

- Mam nadzieję, że nie sprawiłam ci problemu?

- Nie,nie, spokojnie. I tak przecież jadę w tamtą stronę, więc jaki to może być problem? - w sumie to było pytanie retoryczne.

- Jesteś bardzo miły – stwierdziła - taki trochę inny niż ci moi kretyni z działu.

- Daj im się trochę ze sobą oswoić. Nieczęsto w jednym pokoju siedzi się z tak egzotyczną osobą, to znaczy: z osobą o tak egzotycznej urodzie - poprawiłem się zaraz, by nie zostać źle przez nią odczytany

- Takim dziwolągiem?

- Na swój sposób: tak, ale w dobrym tego słowa znaczeniu

- Kumam o co ci chodzi

Oparła głowę o boczną szybę.

- Bardzo ładnie wygląda centrum nocą – stwierdziła - nigdy nie byłam tu o tej porze

- Jak chcesz to zaparkuję tu gdzieś i zwiedzimy trochę...

- Nie - przerwała mi szybko - jedźmy

- Ok



Trochę zdziwiła mnie gwałtowność i szybkość jej reakcji, ale nie wnikałem głębiej.

Kątem oka spoglądałem na Patrycję.

Miała na sobie fajną czerwoną sukienkę bez ramiączek sięgającą do połowy ud. Do kompletu także czerwone buciki, a na ramiona miała narzuconą niedbale dżinsową kurtkę.

Jej okrągłą buzię z wystającymi kościami policzkowymi zawsze okraszał wesoły i niczym nie ograniczony uśmiech. Patricia zawsze się uśmiechała. Zawsze i do wszystkich.

Jej fryzura była osobną historią. Włosy zwykle zaczesywała w kitkę z tyłu głowy, ale od tygodnia jej głowę otaczała niezliczona ilość cieniutkich warkoczyków misternie splecionych. Rewelacja nawet jak na moją znajomość tematu fryzjerstwa. Wyglądała apetycznie, nawet bardzo.



Zaparkowałem tuż przed jej blokiem.

- Dzięki - odpinając pas spojrzała na mnie - może wejdziesz na górę?

Przez moje ciało przepłynęła kolejna fala gorąca.

- Dzięki, ale nie chciałbym ci przeszkadzać i nie wiem czy powinienem, bo jest późno, więc może wizyta to niezbyt fortunny pomysł - trochę motałem się chyba "w zeznaniach".

- Nie przesadzaj. Zapraszam serdecznie.

Wysiadła.

Mieszkała na drugim piętrze.

Mieszkanie było dość wypasione. Duże, przestronne. Szczególnie pokój gościnny zdumiewał przestrzenią. Można było się po nim gonić. Na wprost ogromny balkon. Na lewo jakby wnęka, gdzie stał duży stół i krzesła. Trochę dalej murek, za którym była sypialnia, a przynajmniej tak myślę. Mebli nie było wiele. Dwie secesyjne duże komody, kanapa obita czerwoną (a jakże!!!) skórą, plazma, wieża stereo i to,co mnie najbardziej zachwyciło, czyli: bujany fotel. Nie wytrzymałem i zaraz w nim usiadłem.

- Co mogę zaproponować ci do picia? - spytała

- Coś zimnego poproszę

Trochę się jeszcze pobujałem na fotelu. Gdy Patrycja wróciła ze szklaneczkami usiedliśmy na kanapie. Skóra trzeszczała przy najdrobniejszym ruchu.

Zaczęliśmy rozmawiać. W sumie jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy na tematy ogólne i nie związane z pracą.



- Podobasz mi się bardzo, wiesz? - odezwała się Patricia siedząc okrakiem na moich kolanach.

Fale gorąca jedna za drugą,w krótkich odstępach czasu uderzały w moje skały krusząc je systematycznie. To, co następowało w tej chwili przerastało moje najśmielsze oczekiwania, na pewno przerastało też mnie.

Patricia wpatrywała się uważnie w moją twarz ciekawa reakcji. W ogóle odnosiłem wrażenie, że ostatnie minuty naszej rozmowy to było swoiste sondowanie mnie na różnych płaszczyznach i przestrzeni. Czułem się jak na ważnym egzaminie, egzaminie dojrzałości, albo "egzaminie z dojrzałości" raczej. Chyba, że mi się tylko tak wydawało.



W naszych rękach trzymaliśmy nadal szklaneczki,ale teraz były one wypełnione przyrządzonymi przeze mnie drinkami.

- Patrycja, ja... - zabrakło mi słów i zamilkłem – może... - spróbowałem wykrztusić coś znowu

- Może? - podchwyciła myśl starając się mi pomóc (chyba).

- Może powinienem już iść zanim zajdziemy za daleko i oboje, a ty na pewno, będziemy tego żałować - wyrzuciłem z siebie.

- Co ty pieprzysz?

To pytanie było jak najbardziej na miejscu. Pieprzyłem jak przysłowiowy Kaziu po setce. Bo, nie oszukujmy się: piątkowo-sobotni wieczór, ja i piękna dziewczyna, sprzyjająca atmosfera, piękne okoliczności przyrody, a ja zastanawiam się jak pogięty?... (Spotkaliście kiedyś kogoś takiego?!)

- Masz rację – przyznałem – pieprzę, ale...

Patrycja odłożyła szklaneczkę i zarzuciła mi ręce na szyję.

- Ale?

- Bardzo cię lubię i szanuję, więc nie chciałbym cię zranić, czy coś w tym stylu, bo, widzisz teraz jest fajnie, a za niedługo dojdziesz do wniosku, że kretyn jestem i że żałujesz tej chwili zapomnienia i...

- I nie mogę cię już słuchać

- No właśnie, nie możesz mnie już słuchać, ani na mnie patrzeć...

- Nie! - Patrycja prawie krzyknęła

- Co nie?

- Teraz nie mogę cię już słuchać - powiedziała wyjmując szklankę z mej ręki i odkładając obok swojej. Szklanka oczywiście przewróciła się, ale na szczęście była już pusta.



Niespodziewanie zbliżyła swe usta do moich. Całowała mnie gorąco i żarliwie. Po dosłownie sekundzie moje pocałunki były równie namiętne, gorące i żarliwe. Objąłem Pati jedną ręką na wysokości pasa. Drugą wczepiłem w jej włosy.

Ten pocałunek był niesamowity. Już w pierwszym momencie poczułem, że odrywam się od ziemi i frunę wysoko, wysoko, by po chwili skierować się ku Czarnemu Lądowi, gdzie czekała na mnie nieziemska rozkosz.

Ciepło rozlewało się po moim ciele. W jednej chwili zrobiło mi się gorąco i duszno. Prawdziwa Afryka. Dzika i nieokiełznana.

- Poczekaj - wyszeptała nagle odrywając się ode mnie.

Wstała i błyskawicznym ruchem ściągnęła przez głowę sukienkę.

Oniemiałem. Jej kształty były wprost idealne. Piersi Patricii były duże. Były większe niż wcześniej mogłoby mi się wydawać. Czarne jak węgiel sutki i aureole wokół nich przykuwały wzrok. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś tak wspaniałego. Niżej płaski brzuszek z blizną po matce, potem mityczna granica, którą wyznaczała cieniutka gumka czerwonych majteczek klasycznym kroju. Gorące ciałko między nogami i one same. Dwa idealnie wyprofilowane słupy podtrzymujące całość.

Czekoladowa Wenus, ale o wiele mi bliższa, bo w zasięgu moich rąk i o wiele gorętsza niż ten marmurowy twór.



Wstałem. Zacząłem rozpinać koszulę, ale zanim rozpiąłem drugi guzik, Patricia popchnęła mnie lekko na kanapę. Przyklęknęła przy moich nogach i łapczywie zaczęła rozpinać pasek moich spodni i guziki przy nich. Nagłym i niespodziewanym ruchem zerwała je ze mnie wraz z majtkami aż do kolan, a potem do kostek. Zaskoczyło mnie to bardzo. Mój mały, uwolniony raptownie ze spodni, wystrzelił uderzając w podbrzusze. Ciśnienie w nim było ogromne i prawie rozsadzało naczynia krwionośne.

Byłem maksymalnie podniecony.

Wodziłem ręką po ciele Patrycii, które było w moim zasięgu.

Patrycja objęła go ręką. Pocałowała delikatnie odsłoniętą głowicę, a potem składając równie delikatne pocałunki zjeżdżała ku jądrom. Potem znów w górę i znów w dół.

Składała pocałunki na moich jądrach i sunęła po nich językiem. Wreszcie całego zmieściła w swych ustach. Naprawdę całego.

Pięknie to wyglądało, gdy warkoczyki czarnych jak heban włosów latały to w jedną, to w drugą stronę, a mój penis znikał aż po włosy łonowe w jej ustach.

Obdarzała go całą gamą oralnych pieszczot. Głowica uderzała w miękkie podniebienie Patrycji. Wyraźnie czułem jej ząbki wgryzające się we mnie, wilgoć i jej język sunący po nim powolutku lub szybko i urywanie, niby motyle skrzydła. Powstrzymałem się z trudem przed tym, by objąć jej głowę i dyrygować ruchami regulując częstotliwość pieszczot. Ciężko dyszałem od jej pieszczot.

Pati ręką rozpięła resztę guzików mojej koszuli. Ruszyła w górę muskając ustami mój brzuch, potem tors. Dotarła do szyi, w którą wgryzła się niczym wampirzyca.

Składała pocałunki na mojej twarzy. Trzymała ją w swych dłoniach.

- Cudowna jesteś - wyszeptałem

Znowu siedziała na mnie, więc miałem teraz większe możliwości manualne, więc to wykorzystałem.



Teraz ja przeszedłem do ofensywy. Postanowiłem przejąć pałeczkę. Całowałem szyję i uszy Patrycji. Jak ona cudownie pachniała. Mocno wciągałem ten aromat. Narkotyzowałem się nim.

Wokół było gorąco. Czuliśmy się jakby w saunie.

Uwielbiam ten nowo powstały pot na ciele partnerki. Uwielbiam spijać go, zgarniać językiem. Chłonąłem go z lubością i tym razem.

Sunąłem językiem po sutkach Pati. Ssałem je.

- Tak, tak - to były jej pierwsze słowa cicho jeszcze szeptane - właśnie tak, tak rób.

Odchyliła się do tyłu. Zgarnąłem dłońmi jej cycuszki. Całowałem raz jedną, raz drugą pierś. Patricia falowała, podobnie jak ja. Odchylała się coraz bardziej. Nogi splotła za moimi plecami. Dotknęła rękami podłogi. Jej piersi podjechały w stronę brody. Całowałem jej brzuszek.

Patricia falowała w górę i w dół asekurując się dłońmi wspartymi o podłogę.

Podniosłem ją silnie do pionu.

Obejmując Pati w pasie obróciłem nas w lewo i ułożyłem ją na kanapie. Znalazłem się tym samym pomiędzy jej rozłożonymi nogami. Podpierając się rękami przysunąłem bliżej jej ust. Całowaliśmy się. Moja ręka zjechała w dół. Wodziłem dłonią po nóżkach Patricii. Ustami schodziłem w dół w kierunku jej brzucha po raz kolejny zresztą. Minąłem terem, który przykrywały majteczki Pati i całowałem jej nogi. Przytrzymywałem ją w biodrach.

Teraz całowałem przez materiał wzgórek łonowy. Maksymalnie odwlekałem chwilę całkowitego odkrycia mojej Małej Afryki.

Wreszcie nadszedł ten moment. Chwyciłem palcami gumkę jej czerwonych majtek. Patricia uniosła w tym momencie biodra do góry.

Kurtyna podnosiła się powoli odsłaniając wciąż więcej i więcej.

Wzgórek łonowy Patricii był bujnie owłosiony. Czarny jej trawniczek był jednak wyjątkowo zadbany. Włoski były równiutko przystrzyżone.

Patricia uniosła nogi do góry pomagając mi ściągnąć jej majtki do końca. Przywarłem ustami do jej cipki.



Cipka Pati była wilgotna. Soki wypływały spomiędzy warg sromowych obfitym strumieniem. Całowałem to źródełko, Sunąłem językiem po sromie. Łechtaczka Patricii wydawała mi się być dużo większa niż te, z którymi miałem przyjemność wcześniej. Ledwie dotknąłem ją językiem, a Patricia wydała z siebie jęk rozkoszy. Rozwarłem palcami jej wargi sromowe i wpakowałem pomiędzy nie swój język. Wsuwałem go tak głęboko jak się tylko da. Spijałem żarłocznie tę obficie sączącą się intymną słodycz. Cała esencja kobiety rozlewała się po moich kubkach smakowych. Palcami lewej ręki skubałem delikatnie jej włoski,a drugą drażniłem swego członka.

- Wejdź we mnie - wyszeptała wśród miłosnych jęków.

Nie trzeba było mi tego powtórzyć drugi raz.

Podniosłem się i rozsunąłem szerzej nogi Patricii. Złapałem dwoma palcami swego członka u nasady i przytknąłem do jej cipki. Patrzyła jak wsuwam go w jej wnętrze. Gdy wszedł cały złapałem Pati w biodrach. Rozpocząłem powolne ruchy. Przy każdym pchnięciu z jej ust wyrywał się cichy jęk, który z każdą sekundą przybierał na sile.

Pati zaczęła także falować i już po chwili zapanowała między nami pełna harmonia. Zbliżaliśmy się do siebie i oddalali. Stanowiliśmy jakby jedną całość. Pati objęła mnie nogami w pasie. Ja puściłem jej biodra i cały ułożyłem się na niej. Objęliśmy się mocno. Miałem wrażenie, że obejmuję cały wszechświat. Nasze miłosne westchnienia mieszały się ze sobą tworząc mistyczny warkocz.

Było mi dobrze. Niewyobrażalnie dobrze.

Nie liczyło się nic oprócz nas, tu i teraz.



Zbliżałem się do finału. Sperma już buzowała w jądrach. Mój penis był jak gejzer, który lada sekunda miał wytrysnąć.

- Zaraz dojdę - wycharczałem w ucho Patricii.

Na to ona objęła mnie nogami jeszcze mocniej i jeszcze silniej przycisnęła do siebie. Uścisk jej ramion także był niezwykle silny. Prawie mnie udusiła.

Znieruchomiałem z niesklasyfikowanym charkotem na ustach, gdy nasienie wytrysnęło ze mnie w jej mokrą, gorącą pieczarę. Wysunąłem go. Ułamek sekundy później poczułem jeszcze większą wilgotność na podbrzuszu. Doszliśmy oboje jednocześnie.

Opadłem twarzą obok jej głowy.

Jęczeliśmy jak na torturach. Nasze oddechy były ciężkie, chrapliwe i urywane.

Cały świat wirował mi przed oczami. Jakieś małe świetliste punkty zapalały się i mknęły z zawrotną szybkością poza zasięg wzroku. Po chwili mroczne płaty przysłoniły cały widok.

Nie wypuściłem Patricii ze swych objęć.

Uspokajaliśmy się bardzo powoli.

Mógłbym tak już zostać.



- Byłeś cudowny - wyszeptała do mego ucha.

- Ty też - to był z kolei mój szept - ja jeszcze nigdy nie przeżyłem czegoś aż tak kosmicznego, a ty jesteś snem czy jawą?

- A jak byś chciał?

W tym pytaniu było dużo przekornej łobuzerii.

- Zostań tu na ziemi - cmoknąłem ją w policzek.

- Jeśli tylko zechcesz, to zostanę, ale tylko wtedy, gdy naprawdę będziesz tego chciał.

- Chcę - moja odpowiedź była błyskawiczna

- Podaj przynajmniej trzy powody

- Po pierwsze: bo jesteś, po drugie: jesteś tutaj i po trzecie: jesteś ze mną - przywołałem całą jasność umysłu.

- Sprytnie - uśmiechnęła się.

Oparła głowę na mych piersiach. Milczeliśmy zasłuchani w swoje oddechy...

Wyświetleń: 41793

Zostaw komentarz

Podobne opowiadanie

Historia pewnego tradera cz1
Mam na imie Adam. Mam 24 lata. Z zawodu jestem profesjonalnym traderem rynku walutowego. Jestem wysokim szatynem o piwnych oczach. 20.12.2008Wlasnie skonczylem 18 lat. Bylem bardzo podekscytowany ta data poniewaz wiedzialem iz wkraczam w dorosly wiek... czytaj więcej»
Lescovar
EUROBUS DO SAINT TROPEZTak właściwie to nie wiem dlaczego wpadłem na pomysł, żeby na swoje pierwsze samodzielne wakacje pojechać Eurobusem. Mogłem przecież polecieć samolotem. Ale niech tam. Stało się kupiłem bilet i już widziałem oczym... czytaj więcej»
Wszystko zostało w rodzinie
Lato to piękna pora roku. Wiele osób lubi je za to, że rozgrzane słońcem dziewczyny chodzą wtedy bardzo kuso ubrane i jest sobie na co popatrzeć. Ja jednak pod tym względem zawsze wolałem zimę, a to dlatego, że mam młodszą siostrę, któ... czytaj więcej»
Ojciec i ja
Cześć...nazywam się Marek,mam 25 lat i jestem gejem. Historia, która chcę się podzielić miała miejsce kilka, bądź kilkanaście lat temu. Zapewniam, że jest prawdziwa. Pamiętam, że rozegrała się w czasach gimnazjum lub liceum. Więc tak... czytaj więcej»

Wszystkie prawa zastrzeżone © przez opowiadaniaerotyczne.woleto.pl